Dwa zespoły złożone z podopiecznych kieleckiej szkoły mistrzostwa sportowego na co dzień rywalizują w II lidze rozgrywek. Przyszedł czas na pojedynek obu drużyn. Tym razem wygrał starszy rocznik prowadzony przez trenera Zygmunta Kamysa.
Rafał Bernacki: Muszę pochwalić zespół za walkę w całym spotkaniu, choć początek meczu nie był dla nas łatwy. Było widać, że podeszliśmy do meczu ze zbyt dużym respektem – oczywiście, każdy przeciwnik zasługuje na szacunek, ale trzeba wierzyć w swoje możliwości. Podeszliśmy do meczu zbyt bojaźliwie. Na pierwszych 8 bramek 6 straciliśmy z ataku szybkiego, po naszych prostych błędach.
Warto jednak dodać, że z biegiem meczu szło nam coraz lepiej w ataku, ale również w obronie. Pozytywnie zaprezentowali się dwaj nasi bramkarze. Po przerwie poprawiła się nasza gra w obronie. Doszliśmy nawet na jedną bramkę, ale w związku z podwójnym wykluczeniem, Franka Wierzbickiego i Patryka Wasiaka, zespół SMS II wzmocnił swoje prowadzenie.
Muszę podkreślić, że mój zespół grał bez Grzenkowicza, Zająca i Koca, a więc bocznych rozgrywających z rzutem z tyłu. Było widać, że trener Kamys przygotował na to zawodników. SMS II doskonale wiedział, że jedynym zawodnikiem, który może rzucać z drugiej linii jest Patryk Wasiak, wiedzieli, że będzie szukał obrotowego bo to nasz mocny punkt. Odcięcie Franka Wierzbickiego od podań było przez naszych rywali zrealizowane perfekcyjnie.
Nie możemy cieszyć się z przegranych spotkań, ale na tle zespołu, który radzi sobie w pierwszej lidze bardzo dobrze, zaprezentowaliśmy się przyzwoicie.
Zygmunt Kamys: Mecz wygraliśmy trzema bramkami przy czym końcówka była gorąca. Uważam, że nasz młodszy zespół miał trochę nieszczęścia bo kilka decyzji sędziowskich mogło zostać zinterpretowanych inaczej.
Ten mecz był jednocześnie ciekawy i dziwny. Zagraliśmy świetne pierwsze 25 minut. Zachowaliśmy dużą dyscyplinę taktyczną. Naszym podstawowym założeniem była dezorganizacja współpracy z obrotowym. Franek Wierzbicki jest bardzo mocnym puntem SMS III i dużo piłek do niego dociera. To założenie moi zawodnicy zrealizowali idealnie. Jednak były w tym meczu dwa momenty rozprężenia, w pierwszej oraz drugiej połowie.
Po pierwszych 25 minutach zawodnicy zdecydowali się na niepotrzebne, indywidualne akcje. Nie miały one nic wspólnego z grą zespołową i niestety także z jakością. W drugiej połowie około 40 minuty również nastąpiło rozprężenie: tu zawiodła koncepcja taktyczna. Zawodnicy nie mieli koncepcji, jak zagrać, przeciwko któremu obrońcy.